Fantasy Alert #2

Kolejny tydzień za nami, czas więc na podsumowanie tygodnia okiem menadżera fantasy. Kto się wyróżnił, kto zawodzi a kto jest czarnym koniem? Zacznijmy od tych pierwszych. Jednym z pozytywnych zaskoczeń ostatniego tygodnia był Paul Millsap. Ci, co mają go w swoim składzie mieli teraz wiele powodów do radości. Ich przeciwnicy mieli raczej odmienne odczucia co do formy Power Forwarda z Utah. Millsap miał fantastyczną końcówkę meczu z Heat, w której pogrążył talenty z South Beach, jednak trzeba pamiętać, ze świetne występy w lidze to nie to samo co świetne występy w fantasy (patrz → Golden State rok temu, w fantasy byli niezwykle cenni, w lidze szło im słabo). Millsap był jednak skarbem również dla graczy fantasy. Trzeci w ostatnim tygodniu w punktach, 62% skuteczności z gry, 80% z wolnych i zaledwie 4 straty w 3 meczach to świetny wynik. Szczególnie, że Millsap nie jest zawodnikiem wybieranym w pierwszych rundach, więc takie liczby od gracza zaplecza to co mocna rzecz.

Mówiąc o Millsapie nie można nie wspomnieć o Deronie Williamsie. Tydzień temu mnóstwo pochwał zbierali inni PG (Rajon Rondo i Chris Paul), teraz w cień usunął ich D-Will. W ostatnim 7 dniach miał on zaledwie 1 asystę mniej niż goniący rekord Johna Stocktona Rondo (47 vs 48), ale aż 3 razy więcej punktów (92 vs 30), potrzebował na to jednak mecz więcej (4 vs 3). Do tego rzucał na 45% skuteczności z gry i 86% z wolnych, co jest solidnym wynikiem.

Kolejnym bohaterem tygodnia jest „Mr Rebound” czyli Kevin Love. O jego niesamowitym występie pisali już wszyscy i nie będę się tutaj silił na jakieś swoje analizy, wystarczą liczby, które podam. Love zanotował 81 zbiórek w ostatnich 4 meczach, drugi Pau Gasol miał ich 47 (3 mecze), Josh Smith 44 (4 mecze), a Zach „20-20” Randolph 40 (3 mecze) . Przewaga Kevina jest tak miażdżąca, że ciężko coś więcej napisać.

Skoro jesteśmy już w Minneapolis to czas na najlepszego strzelca ostatniego tygodnia czyli Gilberta Arenasa (14/43 z gry, 33%) Michaela Beasleya. Jego 119 punktów w 4 meczach (średnio 29.8) to wynik słabszy tylko od Kobe’go Bryanta (92 punkty, 3 mecze, średnio 30.7), ale już skuteczność (i sumę punktów) zdecydowanie lepszą miał nr 2 draftu 2008 (54% vs 43% Kob’ego). Minusem Mike’a jest jego skuteczność wolnych (70%) i sporo strat jak na gracza zaplecza (średnio 3.5 na mecz).

Teraz czas na przegląd graczy rezerw/głębokich rezerw. Zacznijmy od … mistrza świata czyli Tysona Chandlera. Sezon rozpoczął niezbyt imponująco, ale ostatni tydzień był bardzo dobry w jego wykonaniu. TC notował średnio 10 pkt, 10zb, 1.6 blk, 1 prz, przy 75% z gry i 83% z wolnych. Dodatkowo zanotował zaledwie 1 stratę we wszystkich 3 meczach razem. Chandler jest graczem, którego wciąż można zgarnąć w wielu ligach, a solidni centrzy to zawsze towar deficytowy. W mojej lidze ma już właściciela, na Waszym miejscu zastanowiłbym się czy nie warto dodać go do swojego składu.

Kolejny wart uwagi zawodnik to Mike Dunleavy. W 3 meczach ostatniego tygodnia rzucił 12 „trójek”, miał średnio 22 punkty, 3.3 zbiórki, 3.7 asysty przy 58% skuteczności z gry i 87% z wolnych. Podobnie jak Chandlera, można go wciąż złapać wielu ligach i wierzyć w przewidywaną zwyżkę formy.

 

Na koniec chciałem wspomnieć o powrocie do gry innego specjalisty od rzutów zza łuku, Michaela Pietrusa. W pierwszych dwóch meczach po powrocie miał w sumie 12 celnych „trójek” i 36 punktów na niesamowitej jak na obwodowego skuteczności 67%.

Kolejny raport za tydzień, a wszystkim menadżerom życzę udanych decyzji kadrowych:)