Bobcats odbijają z dna, Durant i Westbrook wykończyli 76ers

Charlotte Bobcats (2-6)
26 22 21 32 101
Toronto Raptors (1-7)
24 24 26 22 96

 

Fakt jest taki, że Charlotte Bobcats odnieśli drugie zwycięstwo, a Toronto Raptors poległo po raz siódmy. Na wyłonienie zwycięzcy musieliśmy jednak czekać wręcz do ostatnich sekund.

Spotkanie było bardzo wyrównane. Maksymalne prowadzenie jakie osiągnęli Bobcats to 6 pkt, a Raptors to 8 pkt. Wszystko rozstrzygnęło się w ostatniej odsłonie spotkania. Wygrał ten, kto zachował zimną głowę.

Czwarta kwarta należała do Bobcats, a głównie do Stephena Jacksona oraz Tyrusa Thomasa. Jackson w tej decydującej odsłonie zdobył połowę ze swoich 20 punktów, a Thomas 12 (w całym meczu 14).

Zawodnicy Toronto po pewnym czasie zapewne mieli już małe obawy przed rzucaniem z obrońcą. Charlotte rozdało w tym meczu 13 bloków. Brylował w tym wspomniany już Tyrus Thomas (5 bloków) oraz Gerald Wallace (19 pkt, 14 zb, 5 as, 4 bl).

W ekipie Raptors jedyna postacią, która na chwile obecną choć trochę przypomina lidera jest Andrea Bargnani (23 pkt, 9 zb). Dlatego też piłka wędrowała w jego ręce w najważniejszych momentach meczu. Najpierw ładnie wkręcił się pod kosz i na 20 sekund przed końcem meczu zmniejszył straty do jednego punkty. Faulowany Thomas wykorzystał obydwa rzuty wolne i Toronto przegrywało -3. W decydującej o losach spotkania akcji Bargnani ponownie dostał piłkę, ale tym razem zabrał mu ją Jackson i już było wiadomo, że Toronto czeka kolejna porażka. Obok Włocha najlepszymi zawodnikami Raptors byli rezerwowi Sonny Weems (20 pkt) oraz Amir Johnson (16 pkt i 9 zb).

10 listopada swoje 23 urodziny obchodził rozgrywający Bobcats, D.J. Augustin. Zrobił sobie niezły prezent, bo jego zespół wygrał, a on sam też nieźle się pokazał. Zdobył 16 punktów i miał 7 asyst. Rezerwowy Gerald Henderson zdobył w tym meczu 10 punktów. Nie ukrywam, że gdy był wybierany z 12 numerem w drafcie 2009 to liczyłem, że będzie ciekawą postacią w NBA. Tymczasem ten występ był jednym z jego najlepszych w dotychczasowej karierze. Może jednak to wróży wzrost formy Hendersona?

Philadelphia 76ers (2-6)
28 23 23 29 103
Oklahoma City Thunder (4-3)
32 27 26 24 109

 

Philadelphia 76ers nie zdołała wykraść tego zwycięstwa ekipie Thunder. W samej końcówce meczu były sytuacje, gdy przewaga gospodarzy sięgała ledwie czterech punktów, ale wtedy zawsze Durant albo Westbrook niszczyli marzenia gości.

Właśnie Kevin Durant i Russell Westbrook kolejny raz okazali się silnikiem napędzającym Thunder. Obydwaj rzucili po 31 punktów. Westbrook miał dodatkowo 12 asyst. Trafiali wtedy, gdy drużyna najbardziej tego potrzebowała. Cały czas w drużynie OKC z powodu kontuzji nie może grać Jeff Green, ale tym razem nieźle spisał się Serge Ibaka (12 pkt, 7 zb i 4 bl).

W 76ers prym wiedli Elton Brand (17 pkt i 9 zb). oraz Jrue Holiday (17 pkt i 11 as). Brand naprawdę utrzymuje całkiem niezłą formę i obecny sezon może być w jego wykonaniu o wiele bardziej udany niż ubiegły. Dobrą zmianę z ławki dał Jodie Meeks. Zdobywając 17 punktów ten drugoroczniak rozegrał dotychczas swój najlepszy mecz w tym sezonie. Zupełnie nieudany był ten mecz dla Louisa Williamsa. Zdobył 6 punktów na słabiutkiej skuteczności 2/11 z gry. Co gorsze, doznał kontuzji lewego barku pod koniec III kwarty i już nie wrócił do gry.

Philadelphia jeszcze nie wygrała w tym sezonie spotkania, w którym rywale przekroczyli barierę 100 punktów. Z kolei Thunder mają w chwili obecnej bilans 3-0 w konfrontacji z wschodnimi ekipami.

ZAPRASZAMY NA konkurs PONIŻEJ