Nowojorski gang ostrzelał Chicago

Pod ręką Toma Thibodeau znacząco miała ulec poprawa defensywy Bulls. Minionej nocy ciężko było mówić o dobrej defensywie zespołu z Chicago. Na własnym parkiecie, Byki pozwoliły Knicksom na 16 celnych rzutów za trzy punkty (skuteczność 67%!!), a ponadto życiówkę rozegrał niechciany niegdyś w Celtics – Tony Douglas.

 

Co ciekawe, następna potyczka chłopców Tibsa będzie rozegrana z byłym zespołem tego trenera tj. Celtics.

Bohaterem potyczki w United Center okazał się Tony Douglas, który odesłał nieco na boczny tor Derricka Rose’a i wraz z swoim kolegą Ray’em Feltonem, zdominował grę w ataku.
Douglas, Felton i spółka imponująco zaczęli to spotkanie, najpierw rzucając gospodarzom aż 34 oczka, a w drugiej kwarcie wypracowując sobie 18 punktową zaliczkę.

Felton zanotował w tym spotkaniu dublet na poziomie 20 pkt (4×3) i 10 asyst. Było to jego najlepsze spotkanie w 65. sezonie. Douglas z kolei wchodząc z ławki, trafił 5 rzutów trzypunktowych i zanotował rekord kariery w postaci 30 oczek. Ten rozgrywający już pod koniec zeszłego sezonu udowodnił coachowi D. ,że warto na niego stawiać. Na nic zdał się w tym spotkaniu rekord kariery, co do asyst Rose’a. Lider Byków zanotował 14, dających punkty, podań. Nie uchronił też swojego teamu od 20 strat.

Knicksom równie mocno pomógł tej nocy Danilo Gallinari. Włoch rzucił 24 oczka (4/4 za trzy), zebrał też 6 piłek. Po drugiej stronie należy wyróżnić jego vis-a-vie Kyle’a Korvera, autora 18pkt (4/6 za trzy).Na nic zdały się też dublety, całkiem przyzwoicie spisujących się w tym meczu Taj Gibsona (18/10) i Joakima Noah (12/13).

Nowy Jork (2-2) 34 36 23 27 120
Chicago (2-2) 30 22 31 29 112