Deng lubi grać przeciwko Blazers

Anglik o oczko lepiej od rekordu kolegi Rose’a

 

39 punktów – tyle wynosił do minionej nocy, indywidualny i punktowy rekord jednego gracza Byków w nowym sezonie. W miniony weekend swój rekord kariery ponowił Derrick Rose. Tymczasem uważany dotychczas za przepłacanego gracza, Luol Deng, który od ponad roku zmagał się z kontuzjami, zagrał kapitalne spotkanie przeciwko Blazers.

W marcu 2007 roku, pochodzący z Sudanu – Anglik, uzyskał rekordowe 38 oczek, podczas konfrontacji z drużyną z Oregonu. Minionej nocy Deng okazał się jeszcze lepszy. Przy skuteczności 14 celnych z 19 oddanych z gry, skrzydłowy Byków zanotował 40 punktów!

Znów wiele do powiedzenia, jak w weekendowe spotkanie z Tłokami, miał Derrick Rose. Lider Chicago Bulls, tym razem postanowił więcej podawać koledze i kolegom, wyrównując swój rekord kariery, co do asyst – 13. Dodając 16 punktów, Rose wraz z Dengiem doprowadzili Byków do drugiej wygranej w sezonie, a Smugi musiały po trzech wygranych, odczuć gorycz porażki.

Byki zanotowały świetną skuteczność rzutów za dwa punkty – 60%, a ich zespołowa gra odbiła się na wskaźniku asyst (27-15 na korzyść gospodarzy).  To wskaźniki mocno wpłynęły na wynik 110-94.

Jedynym graczem, który po drugiej stronie, dotrzymywał kroku rywalom był Lamarcus Aldridge. Silny skrzydłowy z ekipy przyjezdnej zdobył 33 oczka, co jest jego rekordem tego sezonu.

Już w weekend jego kolega Derrick Rose, zagrał świetny mecz przeciwko Pistons, wyrównując swój dotychczasowy rekord kariery – 39 punktów (wcześniej zdobył je w pamiętnej konfrontacji play off z Celtami 2008roku). Byki gładko ograły odwiecznych rywali MoTown, a Derrick – podobnie do Denga – trafił 3 rzuty zza łuku 7,24m. tym samym utarł nieco nosa eks graczowi Byków – Benowi Gordonowi (25).

W lato łączono wiele nazwisk z Bykami, które miałyby potencjalnie mocno wspomóc Bulls w walce o najwyższe miejsca na Wschodzie. Po transferze Boozera, wiele spekulowano, że nie jest to do końca gracz tak dużego kalibru, by spełnić oczekiwania fanów z Windy City.

Carlos Boozer jednak leczy kontuzję, do formy dochodzi też inny kontuzjowany tego lata i pozyskany – Brewer – a w Chicago rządzą gracze, którzy grają tam już nie pierwszy sezon i praktycznie z małym wsparciem nowych kolegów.. Czyżby to zasługa ciężkej pracy weteranów tej ekipy (Rose mocno pracował nad poprawą rzutu z dystansu, Deng ogrywał się w kadrze Wielkiej Brytanii) i nowego trenera Thibodeau (dzięki, któremu eksperci już widzą poprawę w defensywie Chicago). Następne mecze poakażą prawdę, a jako fan Bulls, aż się boję na co lepszego jeszcze stać ten team, gdy do sił wrócą nowo pozyskani?!