H2h czy roto czyli wstępniak Fantasy NBA

Drodzy fani fantasy, draft czas zacząć! Nie wiem ilu z Was ma już draft za sobą, ilu przed sobą, ale wiem jedno: Live Draft to najbardziej emocjonująca część Fantasy. W mojej lidze draft za niecały tydzień, ale przygotowuję się już do niego od jakiegoś czasu. Bo trzeba wiedzieć, że bez przygotowania i bez wiedzy o drafcie można nieźle wtopić. Szczególnie ostrzegam nowicjuszy, którzy z fantasy nie mięli jeszcze kontaktu, a chcą zasmakować internetowej menadżerki. Dla nich krótki kurs Fantasy.

Fantasy NBA: ludzie tworzą ligi, inni się do nich zapisują, zakładają drużyny i walczą o końcowe zwycięstwo. Wielkości lig są rożne, od 6 do 18, jak kto lubi. Na początku jest jest draft czyli wybieramy zawodników do swoich drużyn, później zaczyna się liga. Zliczane są statystyki zawodników naszej drużyny uzyskane w prawdziwych meczach, a następnie na ich podstawie nasza drużyna dostaje (lub nie) punkty. Zasady przyznawania punktów są różne, ale najczęściej spotykane systemy to: roto i head-to-head (h2h). To czym się różnią będzie opisane później. To tak baaardzo po krótce.

Liga zaczyna się od draftu, który może dziać się na żywo lub też odbyć się automatycznie. Ta druga opcja jest znacznie mniej ciekawa i rzadziej używana, ale przez grzeczność o niej wspomnę. Draft automatyczny odbywa odbywa się według lista rankingowych jakie ma każda z drużyn bniorących udział w darfcie. Taki rainking to nic innego niż lista zawodników, od tych najbardziej pożądanych do tych najmniej. Jeśli takiej listy nie stworzymy, nasza drużyna będzie miała standardową listę Yahoo. Każdy z graczy w naszej lidze na swoją listę i kiedy zaczyna się draft, do naszej drużyny trafia najwyższy w naszym rankingu wolny zawodnik. W ten sposób tworzy się nasza drużyna. Niestety, bardzo często wychodzą przez to jakieś dziwolągi, bo np. lądujemy z 5 PG czy też 2 centrami. Niestety, tak jest, kiedy draft odbywa się za naszymi plecami. Dlatego też wśród lig fantasy dominuje Live Draft.

Tutaj jest już pełna swoboda, wolność, hulanki i swawole. Tutaj masz 1,5 minuty na wybór zawodnika, a potem czekasz aż wybiorą konkurenci. Obserwujesz ich wybory, analizujesz co już masz w swojej drużynie, a czego Ci brakuje. Emocji nie brak, szczególnie, gdy zawodnik, na którego masz chrapkę znika tuż przed Twoją kolejką. Trzeba wtedy zachować spokój, bo w złości można zamiast Andrew Bynuma wziąć Willa Bynuma, albo Nicka Collisona zamiast Darrena Collisona. A wtedy mam niewesoło, szczególnie, gdy to wybory w pierwszych rundach…

 

Oczywiście w ostatnim zdaniu nieco koloryzuję, ale lepiej przestrzec młodych adeptów fantasy niż gdyby mięli przez nieudany draft porzucać swoje zespoły. Budowa solidniej drużyny to nie jest łatwa rzecz i trzeba dobrze obeznanym z tematem, aby dokonać dobrych wyborów. Szczególnie, że draft w lidze H2H różni się od tego w lidze Roto.

H2H czyli pojedynki, machupy z innymi zespołami ligi. Na początku sezonu ustalany jest terminarz wedle którego rozgrywamy spotkania z pozostałymi drużynami naszej ligi. Przez cały tydzień zliczane są statystyki zawodników moich i przeciwnika. Na koniec tygodnia następuje porównanie statystyk w każdej z kategorii (punkty, asysty, itp.). Jesteśmy lepsi w jakieś kategorii? Mamy punkt. Gorsi? Punkt dla przeciwnika. Podliczamy punkty i mamy wynik meczu. I tak co tydzień. Wyniki z kolejnych tygodni są sumowane i ustalana jest tabela. I teraz: część lig liga kończy sezon bez play-offów, część na PO, zależy od ustaleń.

Wróćmy do punktów: jakie mamy kategorie? Do wyboru jest ich sporo, ale standardowy układ to: punkty, asysty, zbiórki, przechwyty, bloki, straty, celne rzuty za 3, % celnych rzutów wolnych, % celnych rzutów z gry. W lidze H2H nie jest ważne, aby mieć wszystkie kategorie mocne (bo tak zrobić się nie da), trzeba postawić na część, jakieś (np. 7/9) po to, by mieć szanse wygrywać machupy. Mając dobre wszystkie kategorie przegramy starcia z drużynami ukierunkowanymi na kilka kategorii, no bo z tego, że przegramy niewielką różnicą w 7 kategoriach, a zdominujemy rywala w dwóch? Wynik wciąż będzie 7-2, a to wynik idzie w świat. Dlatego podstawowym błędem H2H-owych nowicjuszy jest budowanie drużyny mocnej całościowo. W ten sposób buduje się drużyny Roto.

W lidze Roto punkty w lidze przyznaje się inaczej, tutaj nie ma pojedynków. Drużyny ustawiane są od najlepszej do najgorszej w danej kategorii i ta tej podstawie dostają punkty. Jeśli liga ma np. 12 drużyn, to zwycięzca w danej kategorii ma 12 punktów, drugi ma 11, trzeci 10 itd. Robimy tak dla każdej kategorii a potem sumujemy punkty każdej drużyny. Tutaj dostaje się punkty niezależnie czy ma się daną kategorię mocną czy się w niej ssie, tutaj budowanie drużyny mocnej w każdej kategorii ma sens.

Teraz kolejna ważna uwaga: dobry zawodnik to nie to samo co dobry zawodnik fantasy. Trzeba o tym pamiętać, aby nie wtopić jakiegoś nierozsądnego wyboru. Taki np. Dwight Howard, dominator podkoszowy w NBA, w ligach roto wybierany jest około 40 miejsca, a w ligach h2h w pierwszej dziesiątce (ew. w drugiej). Dlaczego? Ma b.dobre zbiórki, bloki, %z gry, niezłe punkty, ale już straty i % rzutów wolnych jest na fatalnym poziomie: odpowiednio 3,3 (4 miejsce w lidze) i 59%. W ligach H2H, w drużynie, która nie stawia na %FT i straty, jest cennym zawodnikiem. Tymczasem w lidze Roto już nie, bo znacznie zaniża straty w dwóch kategoriach, ciągnie je w dół. Dla porównania Brook Lopez dawał w ostatnim sezonie tyle samo punktów co DH, mniej zbiórek (choć wciąż dobrą ilość), nieco mniej bloków, nieco więcej asyst, ale miał też mniej strat (2,5) i znacznie lepiej rzucał wolne (81%). Jeśli zatem zbiórki mamy na niezłym poziomie, a potrzebujemy centra, który nie zaniży nam %FT, to Lopez jest w tym przypadku znacznie lepszy.

Takich rzeczy jest cale mnóstwo i każdy kto w fantasy grał zna te problemy. Dlatego też w przypadku draftów w lidze roto warto przyjrzeć się rankingowi na Yahoo, bo jest on stworzono dla lig roto. Gracze h2h muszą sobie sami radzić, co mi bynajmniej nie przeszkadza. A Was zachęcam do gry.