Przegląd rezerw w Houston, Ellis prowadzi „Wojowników”

Trener Houston, Rick Adelman tym razem pozwolił odpocząć swoim czołowym zawodnikom. Na parkiecie w konfrontacji z Cleveland Cavaliers nie pojawił się ani Yao Ming, ani Luis Scola, ani nawet Shane Battier. Rezerwy nie wystarczyły na pokonanie „Kawalerzystów”.

Pod nieobecność czołowych zawodników z dobrej strony pokazał się Chase Budinger. Drugoroczniak zaliczył double-double na poziomie 13 punktów i 10 zbiórek. Dzielnie pomagał mu również Jared Jeffries, autor 12 punktów. Pozostali zawodnicy raczej nie błyszczeli. Aaron Brooks (9 pkt) czy Kevin Martin (8 pkt) też się nie przemęczali, bo grali tylko po 14 minut.

Zawodnik, któremu postanowiłem się bacznie przyglądać po ostatnim meczu, Ishmael Smith, znowu nienajgorzej sobie poradził. W 24 min zdobył 8 punktów. Ciekawe czy coś z niego będzie…

„Cavs” bardzo dobrze sobie radzili grając z kontry. W tym elemencie zdobyli 24 punkty, przy zaledwie 4 Houston. W Cavaliers pierwsze skrzypce grali J.J. Hickson (18 pkt i 11 zb) oraz sprowadzony z Bucks Ramon Sessions (15 pkt). Bardzo dobre zmiany dali też rookies – Manny Harris (14 pkt) oraz Christian Eyenga (10). Jak widać, ci zawodnicy mogą coś wnieść na ławkę rezerwowych „Cavs”.

Houston Rockets – Cleveland Cavaliers 93:99 (23:19, 22:28, 27:20, 21:32)

Rockets: Budinger 13 (10 zb), Jeffries 12, Brooks 9, Hill 8, Martin 8, Smith 8, Patterson 6, Hayes 6, Taylor 6, Anderson 6, Harris 6, Lee 5

Cavaliers: Hickson 18 (11 zb), Sessions 15, Harris 14, Williams 12, Eyenga 10, Gibson 9, Samuels 9, Jamison 7, Graham 3, Parker 2

 

Golden State Warriors wygrali swój drugi mecz w sezonie przygotowawczym. Tym razem ich ofiarami została ekipa Sacramento Kings.

„Wojowników do zwycięstwa ponownie poprowadził Monta Ellis (18 pkt). Swoje zrobił też reprezentant kraju, Stephen Curry (15 pkt).

Po zmianie barw klubowych przez Davida Lee przyznam szczerze, że bałem się jak ten zawodnik odnajdzie się w GSW. W barwach New York Knicks z roku na rok podnosił swój poziom. Bałem się, że teraz przyjdzie wyraźna obniżka. Meczem z Sacramento pokazał jednak, że potrafi się w tym wszystkim odnaleźć. Zdobył 13 punktów i zebrał 13 piłek.

Warriors wygrali mimo bardzo słabiutkiej skuteczności z dystansu. W tym elemencie zanotowali tylko 3/20, co daje 15%. W poprzednim spotkaniu, z Clippers, trójki wpadały jak szalone, więc było łatwiej. Teraz tego zabrakło, ale i tak wygrali. To na pewno duży plus dla „Wojowników”.

W Kings najjaśniejszym punktem okazał się DeMarcous Cousins. Wobec tego zawodnik są spore oczekiwania, bo to przecież piąty numer ostatniego draftu. Jak na razie center odpłaca się naprawdę dobrą grą w preseason. Przeciwko GSW miał 17 pkt i 11 zb. Jak tak dalej pójdzie to może stać się kolejną ciekawą postacią w NBA.

Cousinsa dzielnie wspierali Luther Head (13 pkt), Francisco Garcia (14 pkt) oraz Jason Thompson (9 pkt i 12 zb).

Golden State Warriors – Sacramento Kings 95:86 (26:25, 25:20, 24:14, 20:27)

Warriors: Ellis 18, Curry 15, D. Wright 13, Lee 13 (13 b), Adrien 11, Miles 6, Williams 5, Radmanovic 4, Bell 4, Biedrins 2, Goodridge 2, B. Wright 2, Lin 0

Kings: Cousins 17 (11 zb), Garcia 14, Head 13, Thompson 9 (12 zb), Evans 9, Wright 6, Jackson 6, Jeter 6, Casspi 6, Greene 0, Atchley 0