Indiana wyraźnie słabsza od Houston

 

Bez większych problemów koszykarze Houston Rockets rozprawili się z Indiana Pacers. O ile do przerwy „Rakiety” prowadziły tylko trzema oczkami, to po przerwie rozpoczęła się prawdziwa rzeź. Trzecią kwartę wygrali aż 33:15, a w ostatniej odsłonie tylko powiększyli jeszcze swoją przewagę i ostatecznie przypieczętowali wyższość nad rywalami.

Bardzo dobre zawody rozegrał Luis Scola. Argentyńczyk zdobył 23 punkty i miał 9 zbiórek. Cały czas powoli do gry wraca Yao Ming. Tym razem chiński olbrzym rozegrał 12 minut, notując 10 punktów i cztery zbiórki. W Houston wszyscy bardzo na niego liczą. Jeśli Yao znowu wypadłby ze składu to byłaby prawdziwa tragedia. Dlatego wprowadzany jest do gry małymi kroczkami i wszyscy o niego dbają. Scola przecież sam sobie nie poradzi w strefie podkoszowej.

Patrząc na to spotkanie w oczy rzuca się występ pewnego rezerwowego. Ishmael Smith. Nie wiecie kto to jest? Ja też mam nikłą wiedzę w tym temacie. Smith spędził na parkiecie 24 minuty i całkiem nieźle rozgrywał. Miał 8 punktów i 8 asyst. Jedno z jego podań w biegu między nogami do Courtney’a Lee (12 pkt) znalazło się nawet na pierwszym miejscu w TOP5. W poprzednich meczach nie grał w ogóle, albo grał tyle, że nawet ciężko było go zarejestrować w mózgu, a teraz pokazał się z dobrej strony.  Wygląda na to, że Aaron Brooks może mieć całkiem niezłego zmiennika. Co do samego Brooksa, jak zapewne wszyscy dobrze pamiętają, dostał po sezonie nagrodę za największy postęp. Teraz chce chyba udowodnić, że ta nagroda była zasłużona albo nawet chce wskoczyć na jeszcze wyższy poziom. Przeciwko Pacers zdobył 17 punktów i rozdał 7 asyst. Beż wątpienia stał się bardzo ważnym elementem Houston.

W ekipie Pacers pierwsze skrzypce grali Danny Granger i Roy Hibbert. Ten pierwszy rzucił 16 pkt, a ten drugi 17 pkt i miał 9 zb. Jak widać rola Grangera w Indianie nie maleje. Natomiast Hibbert cały czas czyni pewne postępy. W nadchodzącym sezonie może być jeszcze o nim głośno i może sporo namieszać. Wydaje mi się, że trochę nierówno gra Darren Collison. Tym razem miał 6 pkt i 4 as w 24 min. W ubiegłym sezonie, pod nieobecność Paula, błysnął w Hornets niczym najjaśniejsza gwiazda i stał się objawieniem. Liczyłem, że w Pacers będzie stawiał kolejne kroki w rozwoju swojej kariery. Wszystko jednak jeszcze przed nim. To przecież dopiero przygotowania do sezonu. Musi jednak uważać, bo za jego plecami czai się A.J. Price, który chętnie wskoczyłby do pierwszej piątki. Przeciwko Houston, Price w 12 minut zdobył 14 punktów. Nie można również zapominać, że w Pacers na pozycji rozgrywającego jest T.J. Ford, który obecnie leczy kontuzje, a to też przecież ciekawy zawodnik.

Houston Rockets – Indiana Pacers 126:92 (30:29, 27:25, 33:15, 36:23)

Houston: Scola 23, Brooks 17, Martin 16, Budinger 15, Lee 12, Ming 10, Hayes 9, Smith 8, Hill 7, Patterson 4, Battier 3, Anderson 2, Jeffries 0, Harris 0

Indiana: Hibbert 17, Granger 16, Price 14, Hansbrough 11, Dunleavy 10, Collison 6, Rush 4, J. Jones 4, Foster 2, Posey 2, D. Jones 2, Stephenson 2, Rolle 2, George 0