Się dzieje na wschodzie…

W pełni sprawdza się hasło reklamowe NBA Where amazing happens. Półfinały ligi już dawno nie były tak ciekawe.

Na wschodzie Orlando remisuje z faworyzowanymi Cavaliers 1-1. W pierwszym meczu idący do tej pory jak burza Cavs (4-0 z Pistons, 4-0 z Atlantą) po raz pierwszy przełknęli gorycz porażki mimo tego, że od początku grali dobrze i po pierwszej połowie mieli sporą zaliczkę. Na drugą połowę Magic wyszli jednak zdeterminowani, w czym pomógł m.in. Stan van Gundy – na jednym z czasów po kolejnym kapitalnym zagraniu LeBron’a James’a (49 pkt) zadał pytanie nawiązujące do reklamy Nike :

Are we witnesses ?

Podziałało, dzięki świetnej grze w końcówce całego zespołu, a w szczególności Hedo Turkoglu Magic odzyskali przewagę własnego parkietu.

Dzisiejszej nocy wydawało się, że Cavs czeka spokojna wygrana – w końcu Magic zdobyli to czego chcieli już w meczu nr 1. Nic z tych rzeczy, Cavs roztrwonili 23-punktową przewagę i w 4-tej kwarcie wszystko zapowiadało na horror. Ten miał tym razem happy end dla miejscowych, których mimo kolejnych świetnych zagrań Turkoglu w końcówce (rzut za 3pkt dający remis, 2pkt nad Pavlovic’em na 1sec przed końcem), jednak LeBron nie mógł pozwolić na drugą porażkę z rzędu. Dostał podanie z autu i mimo dobrej obrony Turkoglu oddał wysokim łukiem rzut za 3pkt, który dał mu zwycięstwo.